Coraz wyższe kary nie odstraszają kierowców nie płacących za OC

Ocena artykułu: 
4
Średnia: 3.5 (2 głosy)

Do nawet 4.2 tys.zł wzrosną od stycznia 2018 r kary za brak obowiązkowego ubezpieczenia OC. Jednak mimo rosnących z roku na rok kar po polskich drogach wciąż jeździ około 100 tys. nieubezpieczonych pojazdów. To, że co roku kary za brak opłaconego OC będą rosły, wiadomo już od pięciu lat. Bo to wtedy uzależniono je od wysokości płacy minimalnej. Ponieważ w 2018 r. ta wzrośnie o 5 proc. – z 2 tys. do 2,1 tys. zł brutto, o tyle więcej trzeba będzie zapłacić także za niedopełnienie obowiązku wykupienia polisy OC. Każdy właściciel samochodu osobowego, który przez ponad 14 dni nie będzie posiadał ważnego ubezpieczenia, zapłaci 4,2 tys. zł (obecnie 4 tys. zł). W przypadku posiadacza samochodu ciężarowego będzie to już 6,3 tys. zł (obecnie 6 tys. zł), zaś motocykla czy motoroweru – 700 zł (zamiast 670 zł). 

Kary tak jak jest to obecnie będą niższe, jeśli okres bez ubezpieczenia nie przekroczy 2 tygodni. Np. za brak ważnej polisy do 3 dni, kara w przypadku samochodu osobowego wyniesie 840 zł, natomiast od 4 do 14 dni – 2,1 tys. zł. Jak zauważają eksperci od cen ubezpieczeń,w ciągu ostatnich kilku lat ceny kar rosły znacznie szybciej niż inflacja. Od początku 2011 r. do początku 2017 r. wzrost ten wyniósł 46 proc. W tym samym okresie średni poziom cen podniósł się o 7,5 proc. Sęk w tym, że coraz wyższe kary nie powodują wcale spadku liczby kierowców, którzy wyjeżdżają na drogi nieubezpieczonymi pojazdami. Według szacunków jakie przeprowadził Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny (UFG), po polskich drogach porusza się ich wciąż ok. 90-100 tys. Dlaczego wciąż tak się dzieje? – Część kierowców liczy na szczęście, że nie wpadnie podczas kontroli drogowej; część próbuje zaoszczędzi pieniądze na polisie, a część po prostu zapomina ją opłacić – wylicza analityk Polskiej Izby Ubezpieczeń. Tymczasem z roku na rok UFG kieruje coraz więcej wezwań do zapłaty w związku z brakiem obowiązkowego ubezpieczenia. W 2012 r. było ich ok. 42,5 tys., w roku ubiegłym już 71,9 tys., a tylko w pierwszym półroczu tego roku – aż 42,2 tys. 

– Obecnie identyfikacja właścicieli pojazdów bez OC dokonywana jest dzięki starannie prowadzonej analizie danych  w prowadzonej przez nas ogólnopolskiej bazie polis komunikacyjnych. Obecnie już dwie trzecie przypadków braku ubezpieczenia wykrywanych jest właśnie w ten sposób – mówi doradca prezesa UFG. Z obserwacji funduszu wynika też, że coraz częściej problem ten dotyczy kierowców, którzy na skutek wzrostu cen polis zdecydowali się płacić za nie w ratach. Jeśli przez zapomnienie nie opłacą którejś z nich, ubezpieczenie nie przedłuża się automatycznie na kolejny rok. Nałożone przez UFG kary to nie największe konsekwencje, które mogą ponieść niefrasobliwi właściciele pojazdów. – Nawet jeśli za szkody wyrządzone przez pojazdy bez OC zapłaci UFG, koniec końców i tak wystąpi do kierowców o zwrot tych pieniędzy. A mimo że średnia wysokość szkód wynosi 6-7 tys. zł, nie są rzadkością takie, które sięgają kilkuset tysięcy, a nawet ponad miliona złotych .Eksperci są zdania że na tle innych państw UE, Polska łagodnie karze nieubezpieczonych kierowców. – Być może warto zastanowić się, czy przepisy nie powinny przewidywać za jazdę bez OC np. czasowej utraty prawa jazdy. Jeśli ktoś z premedytacją i pełną świadomością nie płaci za ubezpieczenie OC, wiedząc że może ściągnąć na siebie dług, którego nie spłaci do końca życia, to bardziej restrykcyjne kary go do tego też nie przekonają.  Dlatego rozwiązaniem powinna być bardziej powszechna nauka właścicieli pojazdów o konsekwencjach nie płacenia za OC